Kim zostać w przyszłości?

Nigdy nie chciałam zostać baletnicą… Jako mała dziewczynka zawsze chciałam kupić najładniejszą barbie z najwyższej i najdroższej półki w sklepie, ale nigdy nie chciałam wyglądać jak barbie. Może typ urody lalki mnie nie przekonywał. Może byłam dziewczynką wychowywaną na wsi, która nie rozumiała „stylu”. Może zwyczajnie nigdy nie widziałam siebie jako barbie: z długimi blond włosami, długimi nogami, wcięciem w talii, eleganckimi szpilkami na nogach. Może już będąc dzieckiem miałam świadomość tego, że nie jestem blondynką, nie mam ubrań tak modnych jak barbie ze sklepu i zawsze obgryzam paznokcie…

Pomimo tych wszystkich „może” wiem na pewno, że jako mała dziewczynka nie chciałam zostać barbie. O ile fakt ten dziś mnie nie zaskakuje, to zastanawiam się nad tym, dlaczego nie szukałam odpowiedzi na pytanie KIM chciałabym zostać w przyszłości?

Patrząc wstecz zauważyłam, że nie umiałabym odpowiedzieć na powyższe pytanie na żadnym etapie życia. Zawsze jasno widziałam własne cele, określałam priorytety. Nigdy natomiast nie starałam się sprostać oczekiwaniom słów i definicji… Początkowo zastanawiałam się nad tym jak bardzo jest ze mną źle. Następnie myślałam o sobie tylko negatywnie, ganiąc się za brak konkretnych przemyśleń w temacie. Po dłuższej analizie zrozumiałam, że świat musi pogodzić się z faktem, że nie będę szukać odpowiedzi na pytania abstrakcyjne…

Załóżmy, że ktoś podejmie temat. Przykładowo dziecko na pytanie: „kim chciałbyś zostać w przyszłości” odpowie konkretnie i rzeczowo: lekarzem. Z satysfakcją dorośli i opiekunowie kiwną głowami, zobaczą umowę o pracę, wypłatę co miesiąc i zwizualizują sobie postać ubraną w biały fartuch. Mało prawdopodobne, że ktokolwiek zada więcej pytań lub pokusi się o głębszą analizę. Jasna i klarowna odpowiedź połączy się z obrazkiem, który zobaczy wyobraźnia. Scenariusze, które pojawią się później będą różne: fascynacja zawodem okaże na tyle silna, że dziecko faktycznie zostanie lekarzem, lub (co bardziej prawdopodobne) pojawią się nowe odpowiedzi: nauczycielem, dietetykiem, psychologiem, policjantem, pilotem, itp. Każde słowo przedstawi jakąś definicję. Określi w pewnym sensie styl życia konkretnej osoby, opisze jej zainteresowania, wpisze ją w określony świat. Świetnie! Ale czy to właśnie o wpisanie, opisanie, ujednolicenie powinno nam chodzić zadając pytanie dotyczące „roli w życiu”?

Mam koleżankę, która od dwóch lat podróżuje po świecie. Podbija kolejne kraje, poszerza horyzonty, ciężko pracuje by opłacić kolejną wyprawę w nieznane. Dziewczynie niczego nie brakuje: uroda, inteligencja, ukończone studia, zdrowie, dowcip, rozsądek. Patrząc jednak przez pryzmat pytania, które omawiam: osoba bez roli w życiu, nie lekarz na etapie, w którym lekarzem wypadałoby być.

Znam dziewczynę, która była nianią, została guwernantką w Kuala Lumpur i po wielu latach za granicą wróciła do Polski, aby otworzyć agencję rekrutującą opiekunki do dzieci. Jeszcze rok temu zadając jej pytanie: „kim chciałabyś zostać w przyszłości” nie odpowiadała: „właścicielką firmy pośredniczącej w zatrudnianiu pracowników”.

Słyszałam historię o urzędniku bankowym, który po piętnastu latach pracy wyrzucił garnitur, założył T-shirt i otworzył własny lokal, w którym sam był DJ-em, ponieważ zawsze to lubił. Nigdy nie chciał być DJ. Zwyczajnie lubił grać i dopiero na pewnym etapie życia jego pasja określiła „rolę”. 

Czy widząc profil powyższych osób ma sens zadawanie im pytania: „kim chciałbyś zostać w przyszłości” na jakimkolwiek etapie ich życia? Naprawdę uważam, że gdzieś tkwi błąd w tym pytaniu, jego interpretacji lub nadinterpretacji. Inną kwestią jest to, że mało osób odpowiada na nie: dobrym człowiekiem, szczęśliwą matką, odpowiedzialnym pracownikiem, zaufanym przyjacielem, lojalnym partnerem. Powstaje wiele szablonowych odpowiedzi na ważne pytania. Wiele wzorów jest powielanych, ponieważ tak uczy nas system… Przykładowo kierunki studiów są odpowiednio kategoryzowane. Są humaniści, artyści, matematycy, inżynierowie. Ludzie, którzy muszą wykazać się podobnymi pasjami, talentami i zainteresowaniami. Ludzie, którzy chcą należeć do konkretnej grupy i zająć w niej swoje miejsce – bardzo często „na siłę”.

Dlaczego tak o tym rozprawiam, marudzę, filozofuję i piszę? Z prostej przyczyny. Stwierdzam, że życie nie jest podróżą, w której momenty przełomowe określają z góry ustalone terminy i definicje.

Dlaczego zmuszać dziewczynę, która wreszcie spełniła marzenie i zobaczyła Brazylię do odpowiedzi na pytanie: kim chcesz zostać w przyszłości? Proszę określ to tu i teraz!  Jaki to ma sens w momencie, gdy właśnie ta dziewczyna patrzy z zachwytem na spaloną słońcem ziemię i myśli: to teraz Australia!

Dlaczego pytać nianię, która pracuje na „innym” końcu świata, kim chciałaby zostać w przyszłości skoro aktualnie jest nianią, uczy się języków obcych, za 3 lata dowie się, że istnieje zawód taki jak „guwernantka” (tu zaznaczam, że takiego kierunku studiów nie ma 😉 ), a za sześć lat otworzy własną agencję rekrutującą pracowników?

Czy ma sens szukanie odpowiedzi na to pytanie w rozmowie z chłopcem, który chciał zostać astronautą, pracował w banku razem z ojcem i po wielu latach został DJ, ponieważ gdy nie mógł polecieć w kosmos zainteresował się kosmiczną muzyką?

Czasem nie ma sensu poszukiwanie konkretnych odpowiedzi na abstrakcyjne dla niektórych osób pytania. Ich celem może być jedynie chęć zachęcenia do działań mających przynieść odpowiedzi i rozwiązania. Wierzę w to, że własną, indywidualną i prawdziwą rolę w życiu określają nasze doświadczenia, droga, predyspozycje, możliwości, marzenia, talenty, pasje. Rozwijamy się cały czas. Wokół nas zmienia się wiele rzeczy i pojawia się wielu ludzi. Czasem trzymanie się konkretu „zostanę lekarzem” przyjętego lata temu, zaakceptowanego przez dziesięciu członków rodziny na niedzielnym obiedzie nie ma sensu. Ogromne znaczenie ma natomiast nasza aktywność. Chęć poszukiwania odpowiedzi, tego co nas cieszy, motywuje, napędza, rozwija, doskonali, zmienia.

W życiu nie zawsze piękny głos zaprowadzi na scenę, a przykładowo do radia. Chęć pomagania ludziom i bycia lekarzem nie musi oznaczać przeprowadzania operacji na otwartym sercu, a tworzenie diety dla indywidualnych pacjentów. Studia weterynaryjne nie zawsze skończą się pracą w zawodzie, a przykładowo posadą trenera jazdy konnej. Na drodze, którą pokonamy zawsze będziemy kimś, nawet jeżeli nie będziemy w stanie określić własnej roli jednym słowem, w konkretnym momencie. Jakkolwiek płytko to zabrzmi… W życiu o konkretnej porze trzeba opłacić rachunki… Nie trzeba natomiast odpowiadać i spowiadać się z tego „kim chcesz zostać w przyszłości”, ponieważ nie każda ścieżka jest od razu określona i jasna. Czasem trzeba przecierać szlaki. 

Pamiętam, że kiedyś ganiłam w myślach każdego, kto konkretnie nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie dokąd zmierza. Szokowali mnie koledzy i koleżanki na studiach, którzy kończyli, przerywali i zaczynali co chwilę nowe kierunki. Dziś w tego typu decyzjach nie widzę nonsensu. Stwierdzam, że nie jest istotne wpisywanie się w „ładne i wymiarowe ramy”. Ważny jest własny rozwój, życie zgodne z podstawowymi wartościami, wiara w marzenia i umiejętność znalezienia szczęścia. Nic nie upoważnia do oceniania życia drugiej osoby. Oczywiście nie mówię tu głośno rodzicom wychowujących dzieci, że pochwalam model „niebieskich ptaków”. Dojrzałość to konieczność podejmowania własnych decyzji, samodzielność, odpowiedzialność i umiejętność radzenia sobie z konsekwencjami wyborów. Tego należy wymagać od dzieci będąc rodzicem. Nie można natomiast szkicować dziecku kształtu jego życia. Nikogo nie można zmuszać do określenia siebie przez pryzmat pojęć, tytułów. Doświadczenia każdego z nas zawsze będą inne. Życie na każdym etapie przyniesie nowe problemy, rozczarowania, sytuacje. W każdej chwili zweryfikuje to KIM JESTEŚMY w danym momencie. Nigdy nie zapyta KIM CHCIELIBYŚMY ZOSTAĆ W PRZYSZŁOŚCI. Prawda jest taka, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć jakie wnioski wyciągniemy z lekcji, które przerobimy. Należy się uczyć wyznaczając sobie cele i konsekwentnie dążyć do ich realizacji. Nie wolno jednak ślepo dążyć do „bycia kimś” na drodze koniecznego, modelowego spełnienia przesłanek definicji konkretnych pojęć i oczekiwań.

Chciałabym, aby pewnym podsumowaniem mojego tekstu był fakt, że nauczycielka angielskiego może zostać rozpoznawalną na całym świecie pisarką. Dziewczyna z sąsiedztwa pracująca pół życia w barze przy ulicy Zielonej 36 wyda własny singiel, a chłopak, który jeździł po całym świecie i pracował w trzydziestu różnych firmach budowlanych otworzy pensjonat. 

Każda historia jest inna i unikatowa. Od nas zależy to jak i czym będziemy ją pisali 🙂