Rozmowa z babies and toddlers

Rozmowa z babies and toddlers

Jeżeli myślisz, że maluch, który ma kilka miesięcy niczego nie rozumie – jesteś w ogromnym błędzie…

Nie ignoruj możliwości intelektualnych swojej pociechy. Rozmawiaj z bobasem poważnie i nie zastanawiaj się nad tym czy to ma sens 🙂

Dawno, dawno temu pracowałam jako Au Pair w Anglii. Początkowo opiekowałam się rodzeństwem w wieku przedszkolnym i szkolnym, następnie chłopcem, który miał trzy latka. Po zakończeniu pracy jako Au Pair zostałam nianią prawie dwuletniej Julki. Byłam wtedy młodą dziewczyną, której doświadczenie życiowe było niewielkie. Świetnie opiekowałam się dzieckiem, ale byłam nieświadoma znaczenia poszczególnych procesów oraz zmian pojawiających się na przeróżnych etapach rozwoju dziecka. Lata współpracy z różnymi dziećmi wiele mnie nauczyły. Dziś dostrzegam własne błędy i widzę na jak wiele rzeczy nie zwracałam uwagi, nad czym mogłam pracować, co pominęłam…

Wiele ważnych szczegółów umyka rodzicom i opiekunom, którzy nie mają możliwości porównania zachowań własnych dzieci, do inny dzieci w podobnym wieku. Ponieważ w oparciu o doświadczenie w pracy z dziećmi mam możliwość wyciągania wniosków z przeróżnych sytuacji, łatwiej mi dziś dostrzec małe oraz duże problemy, które pojawiają się na konkretnych etapach rozwoju najmłodszych. Wiele tematów już przerabiałam. Z kilkoma rodzinami mieszkałam, podróżowałam, przebywałam 24h na dobę przez siedem dni w tygodniu. Widziałam wystarczająco dużo, a czasem nawet zbyt dużo.

Korzystając ze zdobytej wiedzy i doświadczenia otwarcie stwierdzam, że tam gdzie pojawiały się problemy wychowawcze z dziećmi, pojawiały się „słowa-klucze” takie jak: komunikacja, dialog, współpraca. Osobiście przeraża mnie fakt, że osoba, która spędza z dzieckiem cały dzień: NIC DO NIEGO NIE MÓWI. Zmiana tonu głosu („tiutianie”, zbytnie upraszczanie zdań), brak tłumaczenia sensu i znaczenia wykonywanych czynności, rezygnacja z instruowania dziecka jak wykonywać poszczególne polecenia – nie są dobre. Oczywistym jest, że rozmawiając z młodszymi musimy pewne sprawy upraszać. Nie powinniśmy jednak upraszać tak bardzo, by dzieci czuły się mniej ważne. Zakładanie, że dziecko jest małe i „przecież nic nie rozumie” prowadzi do bardzo złych efektów wychowawczych.

Współpracowałam ostatnio z dziewczynką, do której niania nic nie mówiła… Przyznam szczerze, że pierwszy raz zobaczyłam inteligentną, małą, 11-miesięczną, uroczą damę, która mówiącego do niej człowieka traktowała tak jak przybysza z kosmosu… Przez pewien czas nie wiedziałam jak współpracować z dzieckiem, które nie było nauczone pracy z drugim człowiekiem. Ponad miesiąc starałam się nawiązać z dziewczynką kontakt. Z czasem mała zaczęła rozumieć, że:

– coś tłumaczę (poczekaj chwilę, muszę odłożyć talerz do zlewu),

– o coś proszę (przynieś mi piłkę),

– pewne rzeczy wyjaśniam (nie wolno rzucać jedzeniem),

– stanowczo czegoś odmawiam (nie wkładamy już rączek do wody, ponieważ skończyłaś je myć),

– do czegoś zachęcam (chodźmy do ogrodu, przyniesiemy kwiatki),

– na pewne rzeczy się zgadzam, ale pewnych zupełnie nie akceptuję (możesz wrzucać piłkę do wody, ale nie wolno wrzucać do basenu jedzenia. Jeżeli nadal będziesz wrzucać jedzenie to będę musiała je zabrać),

– coś opowiadam (podchodzę do okna i mówię co widzę),

– opisuję sytuacje (pcham wózek i mówię co robimy, gdzie idziemy, co mijamy po drodze),

– czegoś wymagam (tu i teraz zakładamy buty),

Proszę mi wierzyć, że z perspektywy lat doświadczenia i milionów minut „przegadanych” z dziećmi (w przypadku maluchów: „wygadanych” do dzieci 😉 ) – dostrzegam ogromną różnicę pomiędzy tymi, do których się mówi, a tymi, wokół których tylko się jest. Zaczynając współpracę z dzieckiem już po kilku godzinach udaje mi się dostrzec jego przyzwyczajenia i odnaleźć brak zrozumienia na twarzy, która skonfrontowana zostaje z drugim, komunikującym się człowiekiem. 

Zastanawia mnie to, dlaczego często dorośli uznają malucha za MALUCHA i  świadomie stwierdzają: jest mały/a, nic nie rozumie i nie warto z nim gadać 🙂 Prawda jest taka, że MALUCH rozumie więcej niż nam się wydaje… Od kilku lat z nieukrywaną przyjemnością współpracuję z „toddlers” i z satysfakcją stwierdzam, że każdego dnia podziwiam efekty własnej pracy 🙂 Babies and toddlers dosłownie pochłaniają wiedzę i informacje TONAMI. Są niesamowicie elastyczne, otwarte, pozytywne, chętne do nauki. Im więcej im się tłumaczy, tym bardziej ułożonych, rozważnych, poważnych i odpowiedzialnych młodych ludzi udaje się ukształtować. Oczywiste jest to, że wciąż wokół maluchów słychać płacz o odebranie zabawki, piosenkę wheels on the bus, na nan naaaa na naaa czy bim bam bum w tle. Nie upoważnia to jednak do postrzegania dzieci TYLKO jako słodkich, różowych czworonogów. Codziennie pracujemy z małymi, ale inteligentnymi ludźmi. Ważne jest to, aby ich rozumieć i szanować. Widzieć w nich nie tylko urocze, słodkie, różowe, małe szkraby, ale najlepszych przyjaciół, niezwykłych ludzi. 

Rozmowa z dzieckiem i komunikacja są dla mnie podstawami dobrego wychowania. Polecam ciągły dialog 🙂 Informuję, że do dziecka mówimy już OD URODZENIA. Nie ma granicy wieku, która jasno określa i stwierdza: czas zacząć mówić, ponieważ maluch zaczyna rozumieć i uczyć się.

Czasami mam wrażenie, że relacja jaką budujemy z najmłodszymi sprawdza to jak dobrym partnerem/partnerką jesteśmy 🙂 Codziennie musimy rozumieć „małe-wielkie” problemy, pomagać osiągać coraz większe góry, okazywać wyrozumiałość, cierpliwość, dawać wsparcie. Zadanie jest zawsze wyzwaniem, ponieważ mały partner lub partnerka nie mówią, dużo płaczą i codziennie dosłownie pożerają miłość oraz energię 🙂 Opanowanie sztuki kochania, budowania zaufania oraz relacji jest wartością bezcenną i wartą nieprzespanych nocy, lat pracy i milionów wyrzeczeń.

Zachęcam do ciągłych rozmów z dziećmi od urodzenia. Uważam, że to najlepszy i najpiękniejszy sposób okazania szacunku małym, indywidualnym jednostką, które chcą być częścią naszego życia.