Praca oraz życie w Szwajcarii – zielona bajka?

Praca oraz życie w Szwajcarii – zielona bajka?

Mieszkałam w kilku różnych Państwach w Europie i zawsze z ciężkim sercem robiłam zakupy w sklepach… Wielokrotnie słyszałam: „Jeżeli chcesz jakoś żyć, nie możesz ciągle myśleć o kursie walut”. Prawda jest taka, że nieustannie kalkulowałam. Porównywałam nie tylko koszty życia, ale także warunki i „poziom życia”. Z pewnością nie osiągnęłam mistrzostwa w dziedzinie kalkulacji, ale chciałam, aby ten wpis w prosty sposób obrazował życie i pracę za granicą. Początkowo moim celem było zestawienie trzech Państw: Szwajcarii, Anglii i Dubaju. Ponieważ wpis okazał się zbyt długi w takiej kombinacji – zapraszam do czytania uwag o życiu i pracy w Szwajcarii (Anglia i Dubaj w najbliższym czasie).

Na wstępie zaznaczam, że gdy zobaczyłam zdjęcia Szwajcarskich krajobrazów w sieci, a następnie porównałam je z prawdziwymi widokami w realu – pierwszy raz w życiu nie poczułam się oszukana przez Photoshopa 🙂 Szwajcaria jest bajkowa i piękna. Państwo uporządkowane, spokojne i czyste (segregacja śmieci osiągnęła tam mistrzostwo). Zakocha się w nim każdy komu bliska jest natura, zapach lasu i wiatr we włosach. W moich wspomnieniach dominuje błękit… Może dlatego, że niebo… Może dlatego, że jezioro…

Nie rozmarzając się – przejdźmy do konkretów:

Warunki zatrudnienia

Szwajcaria oferuje zatrudnienie w oparciu o umowę, ubezpieczenie, konto w banku. Zarobki są teoretycznie wysokie – w praktyce zachęcam w artykule do kalkulacji kosztów życia (ciekawa tabela zarobków dostępna tutaj). W wielu przypadkach, na początku „Szwajcarskiej przygody” otworzycie najprostsze rachunki bankowe w PostFinance. Zapomnijcie o wielkich bankach 😉 Aby być ich klientami, na starcie trzeba mieć pieniądze na koncie (przykładowo 100 000 euro… Ja nie miałam 😉 ). Proces wyrabiania poszczególnych dokumentów jest długi, ale są to formalności, których dokonuje się na miejscu – równocześnie pracując. Ilość przysyłanych listów od różnych organów administracji jest duża. Niech Was nie zdziwi fakt otrzymania dziesięciu pism wysłanych w sprawie założenia prostego konta w PostFinance, czy też kilku listów z centrum fitness, do którego zapisaliście się na wsi, liczącej trzy tysiące mieszkańców… Dla rozrywki i wprawy – wszystko po niemiecku (kocham ten język…).

Nie unikniecie w Szwajcarii biurokracji. Nie narzekajcie jednak na nią, ponieważ to dzięki niej poczujecie się jak „mieszkaniec i pracownik”.  

Dokładnie sprawdzajcie stawki na umowach. Ilość podatków w kraju przyprawia o zawrót głowy – przeanalizujcie dokładnie kwoty, które Państwo Wam zabiera, dopytujcie o wysokość zarobku netto. Jeżeli oficjalnie jesteście katolikami i do katolicyzmu się przyznajecie (deklaracja wyznania) – zapłacicie na rzecz kościoła odpowiedni podatek. Dokładnie przyjrzyjcie się więc liczbą w umowach. Nie dajcie się kusić słowami: „Świetna praca w Szwajcarii! Zarobki ponad 10 000 PLN”. Pytajcie czy brutto czy netto… Kalkulujcie przy tym koszty życia. Zrozumcie, że z kwoty 10 000 PLN może Wam zostać 2000 PLN, a w Szwajcarii będziecie płacić frankami (CHF) 😉

Jeżeli z jakichś powodów do Szwajcari przyjedziecie, wyrobicie masę dokumentów i po pewnym czasie stwierdzicie, że nie jest to kraj dla Was – przygotujcie się psychicznie do procedury „zamykania” rachunku bankowego i „wymeldowywania” się z urzędów. Niestety – to także proces. Jeżeli od samego początku nie jesteście pewni tego, czy Szwajcaria to dobry wybór – na rozterki bez zobowiązań macie trzy miesiące. W ciągu trzech pierwszych miesięcy nie musicie się nigdzie rejestrować, ani też ubezpieczać – formalności koniecznych dokona pracodawca.

Język obcy

Jeżeli szukacie pracy w „bajkowej krainie” dokładnie przemyślcie wybór kantonu, w którym będziecie pracować. Mieszkańcy małych, uroczych miejscowości nie będę biegli w języku angielskim. Język obcy stanie się Waszym ograniczeniem i dla tych, którzy mają z nim problemy – największą zmorą. Z czasem brak możliwości „dogadania się” będzie frustrował i alienował tak bardzo, że zapiszecie się na kurs niemieckiego, francuskiego lub włoskiego, dochodząc do wniosku, że angielski to za mało… Od razu informuję, że ja kalkulowałam koszt kursów językowych w różnych walutach… Choć matematyka to moja najsłabsza strona – polecam zajęcia indywidualne z nauczycielem z Polski na Skypie. Czas dojazdu na kurs językowy, z góry ustalone dni i godziny zajęć, ceny biletów komunikacji i jakość zajęć w grupie przesądzają według mnie o tym, że myśląc poważnie o nauce (nie o spotkaniach towarzyskich) warto inwestować w indywidualny program zajęć. Dodam, że dwa lata życia spędziłam „na walizkach”. Uczę się języka hiszpańskiego tylko dlatego, że moja nauczycielka jest ze mną zawsze wtedy, gdy mam dostęp do internetu 🙂

Podkreślam, że w Szwajcarii najczęściej język niemiecki to as w rękawie, jeżeli szukacie poważnej pracy w poważnej firmie. Uczcie się angielskiego, a jeżeli potraficie się „dogadać” – inwestujcie wolny czas w poszerzanie wiedzy.

Wynajem

Koszty wynajmu mieszkań są różne. Aby w prosty sposób je sobie wyobrazić polecam wymienić tylko walutę PLN na CHF. Czyli Polska kawalerka w większym mieście w cenie 1500 PLN to kawalerka w większym mieście Szwajcarskim w CHF. Bardzo często osoby zatrudnione w Zurichu (przykładowo pracownicy IT) wynajmują mieszkania w małych miejscowościach ze względu na znacznie niższe ceny. Codziennie dojeżdżają do pracy Szwajcarskim trainem i w mieście koncentruje się ich życie towarzyskie. W zależności od pracy i jej warunków należy przemyśleć koszty codziennego dojazdu do centrum. Według mnie „Szwajcarskie metro” jest drogie. Przykładowo trasa z Seengen do Zurichu to koszt około 120 PLN (około godzina drogi na dojazd najpierw autobusem, a następnie trainem). Polecam dokładne sprawdzenie cen biletów w internecie przed podjęciem decyzji o zamieszkaniu w konkretnym miejscu. Teoretyczna cena za bilet w autobusie (single ticket, one way) to około 3.20 CHF. Zaznaczam, że ja płaciłam około 8.00 CHF za one way ticket na dwie strefy…

Podpowiadam ciekawe rozwiązanie „na start” pozwalające uniknąć wysokich kosztów związanych z wynajmem mieszkania. Moja znajoma wraz z narzeczonym wynajęła ogromne mieszkanie z dwoma osobnymi wejściami. Podnajmowała je na portalu Airbnb twierdząc, że zwracały jej się z naddatkiem koszty utrzymania pięknej nieruchomości.

W Szwajcarii ciężko żyć bez samochodu. Wielu pracodawców wymaga prawa jazdy. Weźcie pod uwagę fakt, że w Szwajcarii mieszka się dla widoków… Widoki są w górach, lesie, nad jeziorem, na szczytach… Żeby dotrzeć w wiele miejsc – trzeba jeździć własnym samochodem. Polacy pracujący w Szwajcarii mogą jeździć po Szwajcarskich drogach „legalnie” z Polskim prawem jazdy 🙂 Dopiero po roku należy wymienić dokumenty.

Agencje oferujące zatrudnienie

W Polsce prężnie działa kilka agencji oferujących pracę w Szwajcarii. Pamiętajcie, że agencje Polskie najczęściej współpracują z agencjami Szwajcarskimi. Bardzo często warto wysłać Cv oraz list motywacyjny do firm anglojęzycznych, rekrutujących za granicą. Pierwsze rozmowy odbywają się przez Skype, zadawane są podstawowe pytania. Proces wydaje się trudniejszy jedynie osobą, które nie czują się pewnie z językiem angielskim. Kombinacją szaloną, ale realną i w pełni profesjonalną jest przykładowo współpraca z Londyńską agencją, która rekrutuje pracowników do pracy w Szwajcarii. You never know…

Nie wysyłajcie Cv z dokładnymi danymi osobowymi, jeżeli odpowiadacie na ogłoszenia prywatne… Jeżeli podejmujecie takie ryzyko – usuńcie pewne dane.

Polecam przemyślenie „modelu działań” kilku moich koleżanek, które proces wyjazdu do Szwajcarii oparły o „mistrzowską strategię”. Dziewczyny znajdowały pracę w korporacjach w Polsce, pracowały, a po roku wyjeżdżały do oddziałów tych firm w Szwajcarii. W fazie początkowej nie zależało im na rodzaju wykonywanej pracy. Celem był wyjazd, nauka języka i znalezienie wymarzonej pracy w firmie Szwajcarskiej.

Koszty jedzenia

Koszty produktów na półkach sklepów nie przerażały mnie cenami. Na „Szwajcarską kieszeń” a także „turystyczną”, uważam, że każdy znajdzie market i półkę dla siebie. Króluje Lidl, Migros, Coop, Volg. Polecam Lidl dla rodzin z dziećmi. Wydaje mi się, że są ogromne różnice pomiędzy Lidlem Polskim a Szwajcarskim… Ten drugi ma bogatszy asortyment, ciekawsze produkty. Radzę obserwować promocje – kupicie dla dzieci sprzęt do pływania, płyty z bajkami, piękne ubranka, plecak do szkoły, książeczki do czytania, misia do sypialni.

Jest drogo… Płacimy za widoki

Generalnie Szwajcaria jest droga… Może zbyt delikatnie to podkreślam… Szwajcaria jest naprawdę droga. Jedzenie w restauracjach, knajpach, hotelach przerażało mnie cenami. Zanim „wyjdziecie na miasto” zastanówcie się, gdzie będziecie jeść i pić. Ceny mogą być do „przełknięcia” dla singla. Jeżeli mówimy o rodzinie z dziećmi – odradzam nieprzemyślanych wypraw. Przykładowo kawa, herbata: 8 CHF, zestaw obiadowy dla jednej osoby: 50 CHF, jedzenie w Mcdonald’s 15 CHF.

Jestem Polką, która narzeka na ceny. Wierzcie mi, że są one wygórowane zarówno dla mnie jak i dla Amerykanów… Choć może Amerykanie generalnie narzekają w Szwajcarii… Miałam wrażenie, że Szwajcarzy nie lubią Stanów Zjednoczonych i Donalda T. (przynajmniej niemieckojęzyczna część kraju). Dokładnych badań nie przeprowadziłam 🙂 To tylko spostrzeżenie. Analiz cen możecie dokonać zaglądając tutaj.

Generalnie – dla kogo jest Szwajcaria?

Nie chcę być złośliwa… Ale ciśnie mi się na usta spontaniczna odpowiedź: „Dla starszych duchem lub ciałem ludzi z pieniędzmi”. Nie analizowałam dokładnych danych, nie widziałam tabelek, ale miałam oczy szeroko otwarte w kilku miastach Szwajcarii 🙂 Nie ma dzikiego pijaństwa, chuligaństwa, wariactwa. Są spacery z psem, weekendy pod żaglami, wędrówki do lasu, jazda konna, pikniki, wyprawy w góry, dzień na kocyku z dobrą książką 🙂 Dla wielu młodych, „super nowoczesnych” osób „Szwajcaria jest nudna”… Nie chcę generalizować. Każdy z nas to inna historia i inne cele. Można wyjechać, zarobić i wrócić. Można wyjechać, zakochać się, zamieszkać, pracować i żyć. Nie ma gór, których człowiek nie przeskoczy. Ważne jest to aby rozpisać sobie cele, przeanalizować problemy, znaleźć rozwiązania i realizować plany.

Szwajcarski dream

Może to moja najmądrzejsza uwaga w całym wpisie 😉 Nigdy nie dreamujcie zbyt ostro 😉 Prawdziwe jest powiedzenie „Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”. Podążajcie za marzeniami, ale w oparciu o bezpieczne kalkulacje, realne sny, przemyślane decyzje.

Zdecydowanie jestem zakochana w Szwajcarskiej zieleni i błękicie. Nie ukrywam jednak faktu, że jeśli dobrze będziemy patrzeć… Znajdziemy w Polsce równie piękną zieleń i błękit.