Otaczaj dziecko tym co piękne, naturalne

 

 

Każda książka, film i zabawka kształtują wyobraźnię dziecka.

Do jakiego piękna przyzwyczajasz?

 

Wychowywałam się w domu z dużym ogrodem na samym końcu osiedla. Pamiętam las, złotą łąkę, sarny przychodzące w zimie, świetliki nocą, jaszczurki w mojej piaskownicy, bażanty, lisa dzika… Miałam bardzo dużo własnych zwierząt, a w wakacje jeździłam na wieś do babci, która prowadziła gospodarstwo. Całe życie malowałam. Początkowo to co widziałam wokół. Moje prace były kolorowe, naturalne, realistyczne, szczegółowe. Do dziś pamiętam tysiące rysunków pastelowych, które wykonałam na tamtym etapie życia: pola pszenicy, studium mlecza, ogródek babci, pomidory w szklarni…

Nad tym jakie obrazy pamiętamy z dzieciństwa zaczęłam zastanawiać się, gdy widziałam dzieci wychowujące się w mieszkaniach przed ekranami telewizorów. Zawsze malowałam z natury. Oznacza to, że patrząc na obiekt musiałam znaleźć szczegóły i kolory, a następnie przenieść je na papier. Interpretowałam sytuacje i przetwarzałam dane dokonując własnych obserwacji. Uczyłam się cierpliwości, analizowałam, ćwiczyłam wyobraźnię, podejmowałam decyzje dotyczące tego jakie elementy uwzględniam w pracy, a z jakich rezygnuję.

Od niedawna pracuję z tabletem graficznym. Zdecydowałam się na taki rewolucyjny wręcz dla mnie krok dlatego, że szukałam uproszczonych form, szybkich rozwiązań, czystych i prostych połączeń kolorystycznych. Zobaczyłam jak bardzo różni się świat cyfrowy od tego, który widziałam malując tradycyjnie. Zaczęłam zastanawiać się nad tym jak dziecko przyzwyczajone do form z ekranu telewizora lub komputera odbiera sztukę tradycyjną. Zainteresowało mnie zagadnienie „piękna”, które dla każdego z nas może znaczyć coś innego. Zadałam sobie kilka podstawowych pytań:

 

  • Na jakiej podstawie dzieci oceniają, że coś jest ładne, a coś jest brzydkie?

 

  • Dlaczego podoba im się piesek na rysunku A bardziej od pieska na rysunku B?

 

  • Co decyduje o wyborze przez najmłodszych konkretnych ubrań w sklepie?

 

  • W oparciu o jakie wrażenia artystyczne powstaje własny, unikatowy styl młodych indywidualistów?

 

 

 

Analizując temat zestawiłam obraz lalek monster high oraz mangę z moją ulubioną Martynką (ilustracje Marcel Marlier). Zaniepokoił mnie fakt, że bardzo często najmłodsi są przyzwyczajani do stylu i postaci, które są już pewnym rodzajem „przetworzonych produktów”. Zapoznają się z konkretnymi trendami. Obserwują zinterpretowane kształty. Nie znają i nie rozumieją ideologii. Widzą rzeczywistość w  przedstawiony im sposób. Zastanawiając się nad tym jak dzieci odkrywają świat  uzmysłowiłam sobie, że wielu moich podopiecznych z konkretnymi gatunkami zwierząt zapoznało się oglądając bajki wideo czy też grafiki w książkach. Oznacza to, że nie mając żadnego wyobrażenia o prawdziwym wyglądzie obiektów – dzieci odkrywały je po raz pierwszy w przedstawionej formie. Przyglądając się lalką monster high, jako dorosłej osobie spodobała mi się kreatywność w doborze kolorów ich ubrań, polubiłam design, zaciekawiły mnie pomysły i zestawienia. Obserwując jednak siedmiolatkę bawiącą się lalkami przeraziły mnie pytania dotyczące makijażu, butów na wysokim obcasie, różnokolorowych torebek, które koniecznie musiały pasować do różnych kreacji, fioletowych włosów i pasemek. Choć podobne kontrowersje lata temu wywołało wprowadzenie modeli lalek barbie do wyobraźni dziewczynek – pochyliłam się nad tematem dlatego, że osobiście musiałam tłumaczyć dziecku różnice pomiędzy postacią lalki a uczennicą szkoły  🙂  Nie chciałabym w analizowanym temacie przesadzać. Oczywiste jest jednak, że od najmłodszych lat kształtuje się u dziecka gust i poczucie piękna. Zawsze następuje taki moment, w którym podopieczny określa własne preferencje dotyczące „stylu” ubioru. Wielokrotnie toczyłam z dziećmi wojny o to co wypada ubrać do szkoły, a czego nie wypada. Nie raz musiałam tłumaczyć dlaczego nie zgadzam się na założenie zbyt krótkiej spódniczki czy brokatowej sukienki. Często słyszałam zdanie: „chcę wyglądać tak jak…”.

W efekcie doszłam do słowa: „model”. Wzory, które dajemy dzieciom zostają przez nie rozwijane, albo też kopiowane. Im prostsze dajemy im formy – tym prostsze będą efekty ich interpretacji. Jeżeli nie dostarczamy wystarczającej ilości wartościowych inspiracji, nie oczekujmy kreatywnych efektów pracy wyobraźni.

Bardzo ciekawe wnioski wysnułam dzięki obserwacji „gustu artystycznego” i „smaku” dzieci z różnych krajów. Z zachwytem przyglądałam się dziewczynce z Ukrainy. W jej rysunkach widziałam kulturę, w której każda kobieta musiała mieć piękne, długie włosy i sukienkę dekorowaną kwiatkami. W opowiadaniach dziecka zawsze był las, strumyk z wodą i pies kuzynki. Ogromnie podobał mi się proces projektowania przez dziewczynkę każdej pracy. Szczegóły musiały być przemyślane a wierszyk umieszczony w pracy przemyślany. Wielokrotnie spędzałam z dzieckiem przynajmniej godzinę na poszukiwaniu odpowiednich do danej okazji rymowanek umieszczanych na laurkach. Zachwycała mnie dbałość o szczegóły w jej pracach i generalna zasada zgodnie z którą wszystko musiało być „piękne”. Warto zauważyć, że rodzice dziecka nigdy nie określili mu definicji słowa „piękny”, „ładny”. Wzorce czerpane były z natury, otoczenia, obserwacji i analizy. Formy stanowiące inspirację pochodziły z obserwacji przyrody – nigdy z oglądanych bajek wideo.

 

 

Uważam, że pewne podstawowe wzorce każdy z nas w początkowej fazie rozwoju powinien czerpać z tego co naturalne. Przyroda powinna stanowić podstawę i bazę estetycznego rozwoju. Zaczynając kształtowanie własnego poczucia stylu i smaku należy korzystać z oryginalnych wzorów. Każdy „wielki mistrz” pędzla czy też dłuta rozpoczynał swoją drogę od analizy i studium. Dla każdego inspirację stanowił świat natury.

Pamiętam jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie kolekcja prywatnych zbiorów Rembrandta zgromadzona w jego domu (pracowni) w Amsterdamie. Artysta ze swych podróży po świecie przywoził wszystko co stanowiło dla niego inspirację. W efekcie odwiedzając jego pracownie podziwiałam pancernika, rybę kolczastą, przeróżne muszle, rzeźby, wazy, kły dzikich zwierząt – rzeczy, których nie spodziewałam się zobaczyć w domu mistrza . Każdy przedmiot stanowił dla niego inspirację, a każdy zwierz przedmiot analizy i zagadkę. Wyciągając wnioski z powyższego oraz kilku lat nauki historii sztuki zaręczam, że każdy artysta musiał w swojej „karierze” przerobić pewne podstawowe lekcje. Nikt nie narysował postaci człowieka nie potrafiąc wykonać studium mlecza. Nikt też nie został rozpoznawalnym na całym świecie stylistą mody nie mając ukształtowanego poczucia estetyki i piękna. Nie znam też twórcy, który na drodze rozwoju stworzyłby coś bez oparcia procesu poszukiwań o solidne fundamenty, które stanowi natura. 

W oparciu o powyższe przemyślenia stwierdzam, że ogromnie ważne jest zapewnienie dziecku możliwości kontaktu z przyrodą i rozwoju w otoczeniu tego co piękne. Poszukujmy form realistycznie przedstawiających najmłodszym rzeczywistość, ponieważ to na ich podstawie powstaną kiedyś uproszczone formy. Dostarczajmy maksymalnie dużą ilość szczegółów obrazujących naturę i naturalizm. Nie przedstawiajmy „przetworzonego” świata zbyt wcześnie. Nie omijajmy podstawowych lekcji. Uczmy, że  najpierw należy się zachwycić  złotym mleczem na łące a dopiero potem niezwykłą grafiką na ekranie w kinie. Umieszczenie w wyobraźni dzieci obrazów 3D przed wcześniejszym przerobieniem podstawowych lekcji oznacza ominięcie lasu i strumyka… Oznacza przeskok od naturalnej przestrzeni do wirtualnej, sztucznej rzeczywistości. Nie wyobrażam sobie efektów twórczości ludzi, którzy nauczą się inaczej patrzeć, postrzegać piękno i pewnego dnia bez zainteresowania przejdą po „pastelowej pracy z obrazem złotej łąki”.

Ostrożnie wybierajmy produkty, które dajemy najmłodszym. Zwracajmy uwagę na grafikę, którą im prezentujemy. Wybierajmy historie z tradycją. Szukajmy zabawek znajdujących odniesienie do świata przyrody. Dbajmy o to by obrazów pięknych i naturalnych nie zabrakło w sercach dzieci.