Motywacyjny czy w efekcie destrukcyjny? Jaki jest ten coach?

Bardzo lubiłam kiedyś „motywacyjne” artykuły jednego coacha. Czytałam jego teksty myśląc: WOW! Odpowiednia dawka motywacji, głos rozsądku. Optymista potrafiący przekazać dobrą energię. Doświadczony w swoim fachu człowiek. Ojciec. Psycholog. Niezależny mężczyzna, który robi to co lubi i mówi to co myśli. Autentyczny. Prawdziwy.

Tak… W swoje bóstwo przez pewien czas wierzyłam. Czytałam artykuły i zachwycałam się słowem, aż do momentu, w którym ilość niecenzuralnych wyrazów w motywacyjnych tekstach  zaczęła mnie razić, a wizerunek człowieka stojącego za głoszonymi ideałami – przestał być spójny.

Na początku „to” działa. Jestem pewna, że działa na wielu.

Wstajesz rano, czytasz kolejny motywacyjny artykuł „mentora” i myślisz: wezmę życie w swoje ręce! Zrealizuję swoje marzenia. Trzeba wierzyć w siebie! Już dziś powiem szefowi co o nim myślę, rzucę pracę i założę własną firmę. Moje kwalifikacje są wyższe od kwalifikacji prezesa. Dam sobie radę. Konsekwentnie i wytrwale będę dążyć do celu. Wszystko zależy ode mnie. Mam siłę i osiągnę sukces! Powtarzasz sobie powyższe słowa jak mantrę. Zaczynasz działać pomimo świadomości ewentualnych, negatywnych konsekwencji decyzji i ryzyka. Robisz to co kochasz i to w co wierzysz. Spełniasz marzenia. Realizujesz projekty, które trzymane w szufladzie biurka zaczynały znikać pod grubą warstwą kurzu. W efekcie być może bierzesz kredyt. Pożyczasz pieniądze od znajomych. Otwierasz firmę. Po kilku miesiącach działalności zaczynają się pierwsze problemy. Na koncie nie widzisz zawrotnych sum pieniędzy. Pojawiają się wciąż nowe, nieprzewidziane wydatki. Po spłatę rat zaczynają upominać się banki. Po drodze pojawia się nieuczciwa konkurencja, duża konkurencja, gigantyczna, dobrze opłacona, pozycjonowana i sponsorowana konkurencja. Codziennie widujesz twarze kilku niezadowolonych, własnych pracowników. Wieczorem wracasz do domu nie wiedząc co powiedzieć żonie i dzieciom. Palisz i pijesz za resztki oszczędności. Robisz wszystko, aby jak najpóźniej głośno powiedzieć sobie : NIE UDAŁO MI SIĘ. Obwiniasz siebie i wszystkich dookoła za popełnione błędy. Na profilu coacha nie oszczędzasz czasu na zamieszczanie negatywnych komentarzy. Unikasz rodziny i przyjaciół, ponieważ czujesz się podle. W efekcie to co było dobre, czyli „motywacyjne słowo” – rujnuje. Powoli niszczy Ciebie, Twoje marzenia, wiarę, rodzinę.

 Droga do sukcesu, realizacji marzeń i pasji jest inna dla każdego z nas. Można się „urodzić” w rodzinie, której pieniądze i koneksje ułatwią start. Można zupełnie przypadkowo znaleźć się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu i mieć trochę szczęścia. Można iść długo, pracować ciężko i osiągnąć sukces lub pomimo długiej podróży nie dojść do żadnego przełomowego punktu w karierze. Życia pomimo usilnych starań nie da się zaplanować i ułożyć od początku do końca. Sukces, spełnienie, samorealizacja nie są czymś na co mamy całkowity wpływ. Czasem pomimo podjęcia ryzykownych decyzji – udaje się, a czasem życie przynosi scenariusz, który uniemożliwia osiągnięcie tego, co na tablicy flipchart jasno i prosto nakreślił coach.

Czasem udaje się dogonić tylko niewielką część „wielkiego” marzenia:

 – Po wielu latach pracy i starań nie zostajesz dyrektorem prestiżowego obiektu na drugim końcu świata, a specjalistą ds. marketingu największego hotelu w mieście zamieszkania. Masz czas dla żony i trójki dzieci.

– Pomimo wystarczających funduszy nie otwierasz restauracji, opłacasz córce studia za granicą, wydajesz własną książkę z przepisami kulinarnymi.

 – Jesteś modelką a równocześnie studiujesz informatykę. Po latach pracy na wybiegu nie zostajesz światowej klasy „top model”, ale projektujesz aplikacje mobilne ułatwiające pracę koleżankom z branży.

 – Nie rzucasz dziś pracy w korporacji, ale po piętnastu latach odchodzisz z premią i otwierasz własne biuro nieruchomości.

 Wszystkie powyższe przykłady obrazują poszczególne sukcesy osiągnięte na bezpiecznej drodze spełniania marzeń bez narażania siebie i bliskich na ryzyko związane z niepowodzeniami. Czasem nie jest ważne to, jak długo projekty leżą w szufladzie. Ważne jest, żeby racjonalnie ocenić, czy nadszedł odpowiedni moment na ich realizację. Życie każdego z nas jest inne. Coach, który opowiada o sukcesie powie nam o tym jak z dnia na dzień rzucił pracę, rozpoczął własną działalność i odniósł „wielki sukces”. Jego historia przemilczeć może istotne fakty: rodziców prowadzących biznes przynoszący stałe, konkretne dochody, zawsze otwarty dom, wsparcie finansowe. Zainspirowani częścią opowiadania, zmęczeni fanaberiami szefa, wykończeni pracą, która nie jest szczytem naszych marzeń i możliwości – zaryzykujemy. Skoczymy na głęboką wodę i niestety dopiero wtedy zrozumiemy, że samodzielnie będziemy musieli stawić czoła każdej fali.

 Autorka książki pt. „Big Magic” Elizabeth Gilbert w jednym ze swoich wywiadów mówi, że nie wolno nam ryzykować tak bardzo by sprowadzić niebezpieczne konsekwencje niepowodzenia na siebie i swoją rodzinę. Opowiada o swoim życiu. O wielu pracach, które wykonywała, których nie kochała, ale które gwarantowały jej bezpieczeństwo pozwalając opłacić rachunki, dając możliwość pisania. Wystukując litery na maszynie Gilbert nie widziała siebie pouczającej tłumy ludzi na temat tego jak osiągnęła „wielki sukces”. Pisała historię, którą po części dyktowało jej życie i zdobyte doświadczenia. Z dnia na dzień nie została pisarką. Nie rzuciła pracy by „od dziś” rozpocząć nowy rozdział w swojej karierze. Pracowała, aby mieć płynność finansową i pisała, robiąc to co kocha bez ryzyka i niepotrzebnej presji.

Ważne jest, aby uświadomić sobie, że sukces może być jednym z wielu efektów indywidualnej, pięknej i niezwykłej drogi jaką jest życie. Nie zawsze pojawi się w parze z prestiżem, pieniędzmi, wakacjami na karaibach. Sukces nie jest czymś co możemy sobie zaplanować. Sukces to rodzaj podsumowania pewnej części naszego życia. Składa się na niego wiele czynników. Nie zawsze musi być oklaskany, głośny, zauważony przez setki tysięcy ludzi. Żyjmy tak by w pewnym sensie codziennie realizować swoje marzenia. Stopniowo wyznaczajmy sobie coraz wyższe cele i nie porównujmy się do osób stojących na „podium”. Inspirujmy się słowami coacha, starajmy się dążyć do realizacji marzeń, szukajmy słów, które „dodają skrzydeł”, ale podejmując odpowiedzialne i dojrzałe decyzje. W żadnym wypadku nie narażajmy siebie na niszczące nas konsekwencje artykułów i słów „motywacyjnych”.