Niezdrowe odżywianie – jak nie żyć

 

Jak zdrowo się odżywiać? Przede wszystkim zrozumieć jak nie wolno żyć.

 

Zawsze miałam problemy z dyscypliną na płaszczyźnie: jedzenie i praca. Wielokrotnie zmieniałam styl życia, kraj w którym mieszkałam. Często ignorowałam tematy takie jak:

 

  • zdrowa żywność
  • jedzenie o konkretnych porach
  • kontrolowanie ilości cukru w poszczególnych produktach
  • kalorie
  • produkty z glutenem

 

Na pewnym etapie życia doprowadziłam swoją dietę do totalnego szaleństwa, którego nie kontrolowałam. Nie zauważałam tego, że:

 

1. Średnio co 2 h piłam czarną herbatę z 2 łyżeczkami cukru (jeżeli też pracujesz za biurkiem – wiesz, że to możliwe). W efekcie spożywałam 240 zbędnych kcal dziennie, zawartych w samym cukrze do herbaty i  wypłukiwałam magnez z organizmu (którego ogromne niedobory stwierdziły badania krwi). 

2. Nie pilnowałam pory jedzenia pełnowartościowych posiłków, czasu na przekąskę – jadłam wtedy, kiedy miałam czas. Zwykle oznaczało to przegapienie pory obiadowej, przegłodzenie organizmu, który następnie „rzucał” się na jedzenie. Po posiłku nie byłam w stanie opanować problemu z cukrem – musiałam koniecznie zjeść coś słodkiego.

3. Nie kontrolowałam ilości spożywanych słodyczy ani też ich jakości (drożdżówki, batoniki o 21.00, minimum 2 kostki czekolady po obudzeniu się rano).

3. Uważałam kanapki za posiłek – w efekcie białe pieczywo spożywałam w ilości 5-6 kromek dziennie.

4. Nie zwracałam uwagi na to, jak przygotowywać posiłki – czy zdrowe jest smażenie, pieczenie, gotowanie w wodzie czy też na parze.

5. Używałam „dodatków” do jedzenia, które nie wzbogacały jego wartości odżywczej: ketchup (cukier), sok pomarańczowy (kupiony w sklepie… Czyli 20% soku a 80% woda z cukrem), majonez, śmietanka do kawy.

6. Nie zwracałam uwagi na kraj pochodzenia produktów (kupowałam rybę sprowadzoną z Chin, gdy zdrowsze byłoby kupienie produktu, który nie „przebył” tak odległej drogi…).

7. W zimie potrafiłam kupić bez zastanowienia pomidorki cherry, kiwi (które w idealnym stanie leżały 3 tygodnie … Bombardowałam się chemią).

 

W efekcie temat zdrowego odżywiania uważałam za nieistniejący. Do zmiany nawyków żywieniowych nie przekonały mnie nawet badania krwi stwierdzające anemię. Z problemem rozprawiłam się tak nowocześnie jak nowoczesna jest dziś medycyna: kupiłam przepisane na recepcie witaminy i żyłam dalej. W zasadzie żyłam dalej przez półtora roku. Aż do momentu, w którym trafiłam do „piekła”. Zamieszkałam na Ibizie z rodziną, która obserwując moje przyzwyczajenia żywieniowe uważała mnie za prawdziwego kryminalistę z polski! W lodówce znajdowałam tylko warzywa, avocado, jajka, mleko z migdałów przygotowane w domu. Na półkach w słoikach miałam tysiące nasion, orzechów, quinoe. Nigdzie nie było cukru… Nigdzie nie było czekolady… Nigdzie nie było mięsa.

Przez pół roku chodziłam GŁODNA. Po pół roku przeszłam przez „kryzys”. Po roku zostałam człowiekiem, dla którego najważniejsze stało się zdanie: „EAT IS LIFE”.

Zrozumiałam jak ogromne miałam problemy ze zdrowym jedzeniem. Poczułam jak ogromnym uzależnieniem był cukier. Po pewnym czasie pijąc czarną herbatę czułam jak „wlewam w siebie” używkę. Kupując słodki batonik na mieście zaczęłam przełykać NIE CZEKOLADĘ a cukier. Smażąc kotlety na patelni widziałam TŁUSZCZ. Dokonując wyboru pomiędzy słodzeniem herbaty przez cały dzień a zjedzeniem jogurtu z bananem i cynamonem – świadomie wybierałam jogurt.

Do dziś pamiętam jak bardzo przez rok walczyłam ze słodzeniem kawy
i wlewaniem do niej mleka… Uwielbiam Londyn i Pret a Manger… Uwielbiałam latte, cappuccino, mokkę… Uwielbiałam do momentu, w którym przytyłam 3 kg i zastanawiałam się kiedy, jakim cudem i gdzie… Do momentu, w którym pewien pan po długiej chwili obserwacji procesu, w którym słodziłam kawę i wlewałam do niej mleko, powiedział: „Nie wiem jak możesz tak zabijać smak najlepszej kawy na wyspie…” Dziś nie słodzę kawy… Nie wlewam mleka. W Pret a Manger zamawiam tylko czarne Americano lub czarną, filtrowaną kawę. 

Na długiej drodze wprowadzania zmian i dziwnych problemów ze zdrowiem pominęłam w tym artykule sytuacje, w których podejrzewano mnie o cukrzycę, problemy z tarczycą, insulinoodporność. Miałam objawy wszystkich powyższych przypadłości.  Przeczytałam na powyższe tematy sporo książek. Wszystkie pozwoliły mi wysnuć jeden wniosek: JEŻELI NIE ZMIENISZ NAWYKÓW JEDZENIOWYCH I STYLU ŻYCIA – BĘDZIE TYLKO GORZEJ.

Jak dziś wyglądają podstawowe zmiany w moim życiu?

1. Czarną herbatę z cukrem zastąpiłam imbirem, cytryną, cynamonem. Świerzy imbir kroję w cienkie plasterki, gotuję (czasem z cynamonem czasem bez), wlewam do kubka i dodaję cytrynę. Po herbatę „niezdrową” sięgam NAJWYŻEJ raz dziennie – czasem w ogóle. Pozwalam sobie na 2 łyżeczki cukru trzcinowego w ciągu całego dnia.

2. Jem często w małych ilościach. Gdy jestem głodna w porach, w
których nie powinnam być głodna – sięgam po warzywa (zielony brokuł, fasolka, kalafior, cukinia, burak), owoce. Pamiętam o śniadaniu, drugim śniadaniu, obiedzie, przekąsce, kolacji. Po posiłkach nie jem słodyczy. Kostkę lub dwie kostki czekolady „prawie gorzkiej” (70% kakao) jem w ciągu dnia, przed posiłkami. Tu zaznaczam, że cukier wciąż jest dla mnie największym uzależnieniem. Nie udało mi się całkowicie wykluczyć go z
diety, ale ZNACZNIE udało mi się go ograniczyć.

3. Rano nie sięgam po czekoladę. Kontroluję ilość spożywanych słodyczy. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz kupiłam drożdżówkę, ciastko w ciastkarni.

4. Nie jem białego pieczywa. W ogóle nie jem białego pieczywa. Gdy mogę kupuję pieczywo „gluten free, vegan”. Jeżeli nie mogę takiego kupić – nie kupuje pieczywa.

5. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś smażyłam… Zwykle gotuję na parze, ewentualnie w wodzie. Jeżeli decyduje się na smażenie kupuję oliwę z oliwek, ale tylko dobrej jakości. Jeżeli nie mam oliwy z oliwek – nie smażę. Często używam piekarnika.

6. Dodatki do jedzenia to dla mnie przyprawy takie jak: imbir, czosnek, kurkuma, kardamon, cynamon, curry, czerwona papryka, kminek, zioła prowansalskie, koperek, pietruszka etc. Przyznaję, że zawsze podróżuję z zestawem ziół i nasion w obawie, że nie znajdę ich w obcym kraju.

7. Kupując owoce i warzywa zastanawiam się nad krajem ich pochodzenia, sprawdzam producenta. Nie jem jagód w styczniu, pomidorków cherry przez cały rok. Choć czasem mam ogromną ochotę na pięknego, czerwonego pomidora ze sklepu w grudniu… Wybieram kiszonego ogórka.

 

Pisząc tekst chciałabym przede wszystkim uświadomić jego odbiorcą, że „zmiany żywieniowe” to długi proces pełen ciężkiej pracy. Jest to jednak najlepsza inwestycja we własne zdrowie, wygląd i samopoczucie. Kluczem w mojej pracy nad nawykami żywieniowymi była zmiana przyzwyczajeń, mentalności. Przede wszystkim duża zmiana na płaszczyźnie intelektualnej i psychologicznej. Zmieniłam styl życia tylko dlatego, że zobaczyłam „inne życie”, którego stałam się częścią i którym się zainteresowałam. Moja decyzja wynikała z obserwacji ZDROWEGO ŻYCIA I ODŻYWIANIA, a także  świadomego wyboru tego co dobre. Przy wprowadzaniu zmian do własnej codzienności ważne jest to, aby znaleźć siłę na zmianę przyzwyczajeń i przykładowo zacząć od prostych wyzwań: zamiast wlewać do kawy śmietankę – wsypać cynamon i kardamon.